Opowieść o Arturze i królach Brytanii
A co, jeśli król Artur istniał naprawdę? Spędziłem niemal rok w bibliotekach Oksfordu, by spróbować znaleźć odpowiedź na to pytanie. Nie bez inspiracji „Tą ohydną siłą” C.S. Lewisa – kto czytał, ten zrozumie.
Prawdziwa Brytania
Wcześniej kilkakrotnie próbowałem sił na polu literatury historycznej. Były to zwykle dzieła drobne, często nieukończone. Interesowała mnie epoka wiktoriańska, a także późny antyk (ten po Chrystusie).
Tym razem jednak miałem zmierzyć się z tzw. Wiekami Ciemnymi, o których wiadomo bardzo niewiele. W zasadzie poza archeologią, śladów po tamtym okresie zostało niezwykle mało. Nie byłoby dalekim od prawdy stwierdzenie, że co historyk to opinia. Na szczęście miałem łatwy dostęp do dzieł historyków brytyjskich, a także do źródeł, z których czerpali.
Szczególnie zafascynowała mnie wtedy Historia Brittonum, cytatem z której zaczynam powieść. Nieznany autor żył ponad wiek po opisywanych wydarzeniach, ale czy oznacza to, że zmyślał?
Chrześcijaństwo w natarciu
Wychodząc od C.S. Lewisa miałem od samego początku zamiar napisać powieść o chrześcijaństwie. A jednocześnie zazdrościłem Sienkiewiczowi tej szansy, którą dała mu praca nad „Quo vadis” – szansy opisania własnej wiary słowami jej przeciwnika.
Sienkiewicz miał Winicjusza, który nie widział alternatywy dla pogaństwa. Chrześcijaństwo było dla niego dziwaczną sektą. Ja miałem całe grono bohaterów, z Arthwyrem na czele, którzy dla odmiany w chrześcijanach widzieli najeźdźców. Trudną do odparcia, ale obcą potęgę.
Dziedzictwo Rzymu
W Brytanii V wieku nie było Anglików. Nacja ta miała dopiero powstać z wymieszania się trzech grup etnicznych. Pierwsi byli brytyjskimi Celtami – Brytami (choć sami dzielili się na wiele plemion). Drudzy byli obywatelami chylącego się ku upadkowi Rzymu. Trzeci – to osadnicy saksońscy, czyli Germanie.
Ciekawie było przyglądać się temu z boku. Z pozycji człowieka, który nie zalicza się do żadnego z tych obozów. Ale mimo wszystko w „Królach i bogach” największą rolę oddałem Rzymianom. Czy słusznie? W jakiś sposób wydawali mi się oni nieść ze sobą te wartości, które uważam za swoje. Mówimy o Rzymianach V wieku, czyli 400 lat po Winicjuszu.
Sprawa życia i śmierci
Łatwo dziś zapomnieć, czym naprawdę jest wiara. Ale, przyglądając się, czym była ona dla ludzi w Wiekach Ciemnych, zyskujemy inną perspektywę. Kwestia stanięcia po właściwej stronie przewija się przez całą opowieść, stąd bogi w tytule książki.
Z kolei sojusze, zadawnione urazy, osobiste konflikty i spiski – to nici, z których utkałem fabułę. Dziesiątki drobnych monarchów, którzy władali Brytanią, stanowiło doskonały materiał na korowód barwnych postaci. Wiele wydarzeń trzeba było wymyślić, ale sporo udało się zaczerpnąć z przekazów historycznych. Króle obecni są na każdej stronie powieści, choć Artur pojawia się dopiero z czasem.
„Króle i bogi” to powieść o miłości, zemście, lojalności i wierze. Niekoniecznie w tej kolejności. Czy muszę Cię dalej zachęcać? Choć nakład nie był zbyt wielki, powieść można jeszcze dostać w kilku księgarniach internetowych. Zapraszam!